W Casbeg łączy nas jedna rzecz – wszyscy nasi pracownicy uwielbiają czytać. Książki dotrzymują nam towarzystwa zawsze i wszędzie, do tego stopnia, że mamy swoja firmową biblioteczkę. Dzięki temu nie przestajemy się rozwijać, na czym bezdyskusyjnie zyskują również nasi klienci.
Książki, które głównie czytamy, dotyczą tematów takich jak: marketing, praca, biznes, rozwój i sprzedaż. Niektóre z nich okazały się dla nas przełomowe i zmieniły nasz sposób postrzegania biznesu, nastawienie do współpracy wewnętrznej oraz zewnętrznej w naszej firmy i do tego, jak dziś działamy.
Brak czasu nie może być wymówką od czytania. Najlepszym dowodem na to są prezesi wielkich firm, którzy mimo tego, że pracują po kilkanaście godzin dziennie, czytają bardzo dużo i uważają książki za podstawowy czynnik samorozwoju i sukcesu ich firm.
Rodzi się zatem pytanie „Co czytają CEO?”.
Lista książek, które zmieniły ich życie
Zaintrygowany tytułem – „The Hacking of the American Mind”, sięgnąłem ostatnio po lekturę. Autor – Robert Lustig z The New York Times, dokonał niezwykle interesującej analizy, której poświęca całą publikację. Książka pozwala czytelnikowi zrozumieć różnice między dwoma emocjami -„pleasure” (przyjemnością) i „hapiness” (szczęściem), za które – jak wyjaśnia lektura, odpowiadają dwa różne hormony. Ludzie często błędnie określają wyżej wymienione, ponieważ nikt nie uczy nas ich rozróżniać czy definiować. W dużym skrócie przyjemność jest jak narkotyk (chwilowy, ulotny strzał krótkiej radości, której chcemy więcej i więcej możliwie najczęściej), szczęścia zaś to długotrwałe i stabilizujące egzystencjalne spełnienie (jestem szczęśliwy i nic nie musi się zmieniać, nie potrzebuję większej stymulacji tego uczucia). W interesie korporacji jest utrzymanie stanu, w którym mieszamy lekkie przyjemności z realnym szczęściem. Dlaczego? Ponieważ gdy damy sobie wmówić, że przyjemność jest tożsama ze szczęściem, uwierzymy, że można je nabyć! Tymczasem kupić można zaledwie przyjemność, szczęście jest dużo bardziej wymagające. Odkrycie i przepracowanie tematu pozwala nie tylko spojrzeć w nieco odmiennym kontekście na swoje życie, ale także na biznes. Książka jest zatem dobrą inwestycją we własne szczęście.
Książka, która z pewnością zmieniła moje postrzeganie biznesu, paradoksalnie nie była… biznesowa. To Rzeczpospolita między Lądem i Morzem – dr Jacka Bartosiaka. Dlaczego ta? Otóż dostrzegłem w geopolityce wiele analogii do rozwoju biznesu. Koncepcja pasa i szlaku, przestrzeni i tego, jak istotne jest nasze położenie, idealnie można przełożyć na rzeczywistość internetową, co stosuję. Dzięki tej książce zacząłem bardziej strategicznie patrzeć na nasze kluczowe kanały dystrybucji treści, jak social media, tworząc kolejne i starając się mieć je pod kontrolą, jak nasze własne grupy na facebooku, które liczą już ponad 100 tysięcy członków, biorąc pod uwagę branżę IT oraz 80 tysięcy, gdy mówimy o marketingu i PR. Te wyniki są efektem strategicznego podejścia do przestrzeni i głównych, strategicznych przepływów, które są dla mnie w internecie.
Książką bliżej świata biznesu niż fikcji, która zmieniła moje życie, jest „Błądzą wszyscy (ale nie ja)”. To dla mnie jedna z najważniejszych lektur w życiu. Zarekomendował mi ją przyjaciel jako pozycję pozwalającą zrozumieć zachowania ludzi. I tak rzeczywiście jest. Dotyczy tzw. „podstawowego błędu atrybucji’ w jego różnych odmianach i generalnie zaczynamy po jej przyswojeniu dostrzegać, dlaczego ludzie tak mocno obstają przy swoim zdaniu – nawet w obliczu faktów totalnie mu przeczących. Serdecznie polecam!
Winning znaczy zwyciężać – Welch Jack
Przeczytanie taj książki na wczesnym etapie biznesowym pozwoliło mi poukładać w głowie logikę postępowania. Książka zawiera uniwersalne rady, wskazówki postępowania, przywództwa i rozwiązywania problemów w biznesie. Wiele z zawartych w niej rzeczy stosowałem 1 do 1, inne otworzyły mnie na nowy sposób myślenia, a sporo rzeczy mnie zainspirowało. Polecam tę książkę osobom na każdym etapie biznesowym jako „must-read”
Przyznaję, że czytam za mało tego rodzaju pozycji. Z tych, które czytałem, najbardziej zapamiętałem „4-godzinny tydzień pracy Tima Ferrissa”. I choć wciąż daleko mi do tego celu (i nawet nie wiem, czy rzeczywiście aż tak daleko chciałbym się posunąć, bo cztery godziny czegoś, co się lubi, to trochę za mało), to książka ta daje sporą motywację do zwiększenia efektywności wykorzystania własnego czasu. Zrozumienie zasady Pareto, odrzucenie perfekcjonizmu i odzyskanie czasu na zajęcie się rzeczami najistotniejszymi jest kluczowe dla każdego menedżera. To zresztą książka nie tylko dla przedsiębiorców, bo mechanizmy te można żartować niezależnie od roli w organizacji, a opisane tam podejście ma zastosowanie w wielu dziedzinach życia, co Tim Ferriss rozwija w swoich kolejnych książkach, które wciąż mam na liście.
Książka, która zmieniła moje życie to bez wątpienia „Firma, czyli Ty”. O dziwo swoją książkę, która zmieniła moje dotychczasowe podejście do biznesu przeczytałem dopiero w 2019 (bo w sumie dopiero w tym roku została wydana przynajmniej w Polsce). Co takiego zmieniła? Moje postrzeganie mentalności foundera, że budowanie firmy pod wzrost to spełnianie marzeń innych i robienie czegoś pod wpływem otoczenia. Książka uświadamia, jak ważnym parametrem w firmie jest zysk, nie obrót, tylko zysk i nieważne czy go osiągasz jednym pracownikiem, czy grupą ludzi. To tak jak w piłce, finalnie liczy się wygrana, a nie to czy przegrałeś w pięknym stylu, bo do historii przechodzą wyniki, a nie styl ich osiągania. W mojej organizacji sporo się zmieniło pod wpływem tej książki, rozstaliśmy się z pracownikami i podwykonawcami, przestałem być pobłażliwy do wielu spraw, które opóźniają mnie w osiągnięciu celu nadrzędnego, czyli zysku. Dlatego właśnie określam tę pozycję „książką życia”, pewnie do czasu aż nie przeczytam kolejnej książki, która będzie miała taki sam wpływ na moją organizację jak właśnie ta.
„Feliks Zandman, Nigdy nie gaśnie nadzieja”
autorowi urodzonemu w polskich realiach przydarzało się bardzo dużo sytuacji losowych, po których zawsze się podnosił. Te sytuacje były niewspółmiernie wielkie z tym, z czym borykają się ludzie w dzisiejszym świecie, a mimo to ulegają problemom – on się nie poddawał i stworzył dwie ogromne firmy.
Patrick Lencioni, „Pięć dysfunkcji pracy zespołowej”. Chciałbym, żeby ktoś dał mi tę książkę, kiedy rozpocząłem pracę jako CEO i zacząłem budować swoje pierwsze zespoły. Autor, w formie ciekawego opowiadania, opisuje wpływ każdej z pięciu dysfunkcji pracy zespołowej na kondycję firmy, osiągane cele oraz motywację zespołu do pracy. Jaki zespół jest efektywny? Taki, w którym ludzie sobie ufają, angażują się w konstruktywne konflikty, identyfikują się z podejmowanymi decyzjami, są zaangażowani w ich podejmowanie oraz planowanie działań, wymagają od siebie wzajemnie odpowiedzialności za realizację ustalonych planów, koncentrują się na osiąganiu wspólnych celów. Pięć dysfunkcji pracy zespołowej to must have dla każdego założyciela czy managera, który chce budować świetne zespoły.
„Scaling Up 2.0”, które przedstawia spójny system zarządzania firmą i systemów, które nadają kontrolę wzrostowi. Książka zbiera i łączy ze sobą inteligentnie wnioski z wielu innych pozycji, a „Rockefeller Habits” to dla mnie checklista zdrowia biznesu i lista projektów na długie lata.
The Meaning Revolution: The Power of Transcendent Leadership by Fred Kofman. Książka, która rozbiera na czynniki pierwsze proces leadershipu. Czym różni się on od formalnego authority, jak ważna jest integralność lidera. Okazuje się, że 85% motywacji pracowników nie zależy od czynników materialnych. Co zatem jest najważniejsze? Jak inspirować ludzi do tego, żeby wspólnie realizowali cele wyższe niż ich indywidualne ambicje? W pewnym momencie rola CEO czy co-foundera w głównej mierze polega na wzmacnianiu ludzi wokół siebie. Książka ta stanowi wspaniałe źródło wiedzy jak robić to dobrze.
„Good to great” Jima Collinsa
Lektura obowiązkowa dla przedsiębiorców, chcących rozwijać swoje firmy i próbujących odkryć czynniki trwałego wzrostu firm. To precyzyjna i wyczerpująca instrukcja, która będzie drogowskazem na każdym etapie wzrostu firmy.
Nieustająco i na nowo – bo do niej wracam – robi na mnie wrażenie Daniel Kahneman i jego „Pułapki Myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym”. Po pierwsze – jest świetnie napisana, z polotem, humorem i co chwila czymś zaskakuje. Raczej o niewielu książkach z pogranicza psychologii, ekonomii i nauk społecznych można powiedzieć coś takiego. Po drugie – jest jak taran, burząc stereotypy naszego myślenia (tytułowe „pułapki”) w bardzo wielu kwestiach – od decyzji żywieniowych, przez motywację decyzji podjętych przez maklerów czy dyrektorów firm, do głębokich mechanizmów działania nazistowskiej propagandy. Kahneman uświadamia, jak często na co dzień bywamy podlegli impulsom, nieracjonalni, mentalnie leniwi. Potwierdza to, co każdy myślący człowiek widzi wokół siebie, ale zastanawia się, czy to on zwariował, czy to świat zwariował dookoła (błąd perspektywy, myślenie schematami, torowanie, fałszywe punkty odniesienia). A gdy znamy już pewne mechanizmy, możemy łatwiej sobie z nimi radzić. Wnioski płynące z tej książki na co dzień pomagają mi prowadzić agencję – wykorzystuję je przede wszystkim przy rozmowach z klientami, szczególnie jeśli chodzi o formułowanie oczekiwań i celów.
Wskazanie tylko jednej książki, która miała na mnie ogromny wpływ, jest niemałym wyzwaniem. Ostatnio czytałam jednak pozycję, która mocno wpłynęła na moje podejście do pracy, ale też życia ogólnie. „Mózg. Opowieść o nas.” napisana przez neurobiologa Davida Eagelmana jest o tym, co dotyczy absolutnie wszystkich – tego, jak pracuje nasz cenny mózg. Od kilku lat zgłębiam temat neuromarketingu i mimo że niektóre fakty były mi już znane, ta książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Otworzyła oczy (dosłownie) na to, jak i dlaczego postrzegamy rzeczywistość dookoła. Założenia dotyczące naszej świadomości, które przyjmujemy za pewniki w życiu codziennym, są burzone przez naukę. Pewne granice jesteśmy w stanie dzięki niej obejść – jak to, że osoby niewidome mogą „widzieć”, a nawet uprawiać wspinaczkę. Inne dopiero sobie uświadamiamy. I chyba właśnie ta część wywarła na mnie spory wpływ. To, że jedno słowo, jeden obraz, a nawet jeden kolor każdy z nas może odbierać inaczej, jest dla mnie, człowieka od komunikacji, niesamowicie istotne. Proces decyzyjny zostaje rozłożony na części pierwsze (tu też polecam „Paradoks wyboru” Barrego Shwartz’a), dzięki czemu wiem, w jaki sposób przekonują nas poszczególne opcje. Ile jest naprawdę logiki, a ile emocji w naszych działaniach – te informacje na podstawie badań naukowych są fascynujące, ale też niosą ogrom wskazówek w mojej pracy. Prowadząc biznes, wciąż spotykamy się i pracujemy z ludźmi. Aby te relacje były budowane sprawnie, a komunikacja skuteczna, powinniśmy starać się dowiadywać o sobie jak najwięcej. Poznawać źródła odmiennych poglądów i postaw. Dlatego polecam także „Wszyscy kłamią”, Setha Stephens-Davidowitza. Książkę, która rzuca bardzo dużo światła na to, kim jesteśmy na podstawie danych, których sami dostarczamy codziennie, na wielu płaszczyznach.
Podręcznik Startupu – budowa wielkiej firmy krok po kroku Steve’a Blanka oraz Boba Dorfa, to książka, która jak żadna inna wpłynęła na nasze losy. Książka ta odczarowuje mit startupu jako bardzo ryzykownego przedsięwzięcia. Dostarcza narzędzi, które umożliwiają, w usystematyzowany sposób, zmianę początkowych hipotez w wiedzę na temat klienta, która następnie przekłada się na realny biznes. Tworzymy narzędzia do zarządzania firmami usługowymi. Konkurencja na rynku tego typu rozwiązań jest ogromna, a dzięki poradom zawartym w tej książce udało nam się zbudować produkt, który odnalazł swoją niszę (Software Housey) i idealnie wpasował się w potrzeby naszych klientów. Przejście od pomysłu do realnego biznesu to długa i kręta droga, pełna rozwidleń, w których niektóre uliczki okazują się ślepe, a inne mogą prowadzić w przepaść. Ta książka pełni rolę GPS’a.”
Podejdę do tematu może trochę nietypowo – jak sięgam pamięcią wstecz to książka, która naprawdę zmieniła moje życie to Akademia Pana Kleksa. Oczywiście już podczas mojej kariery zawodowej przeczytałem sporo książek w tematyce zarządzania, finansów czy psychologii biznesu, jednak dla mnie najważniejsze w biznesie (ale też w życiu prywatnym) to jednak pasja i szczerość intencji zarówno podczas codziennej pracy z moimi ludźmi i podczas rozmów z klientami. Niesamowite jak łatwo Pan Kleks zjednał sobie wszystkich, właśnie dzięki wizji wspólnego celu. Dla nich był autorytetem, za którym dzieci chciały iść, a przecież nie musiały. Czy to nie jest w biznesie ważniejsze od wskaźników, codziennych spotkań i maili, które są tylko narzędziem w dążeniu do celu?
Tak naprawdę, to żadna książka nie jest w stanie zmienić czyjegoś życia. Z pewnością są jednak książki, które stają się inspiracją do zmian. Jest taka jedna, która zbudowała moje spojrzenie na liderów i zarządzanie. Zbudowała, zanim jeszcze stałem się szefem i czymkolwiek mogłem zarządzać. To „Znaczy Kapitan” Karola Olgierda Borchardta. Główny bohater to bardzo wymagający, nieco nawet empatyczny przywódca, przedwojenny kapitan polskich transatlantyków. Dzieki Borchardtowi poznałem go, tak jak inni, przez pryzmat krótkich opowiadań. Wyłonił się z nich obraz bardzo zdyscyplinowanego i wymagającego człowieka. Człowieka który przerażał swoją dyscypliną ludzi do tego stopnia, że bali się „pod nim” pracować. Mamert Stankiewicz znany jako „znaczy Kapitanem” istniał naprawdę i naprawdę znany był z dyscypliny i wymagania, żeby wszystko było „zrobione porządnie”. A jednak wzbudzał podziw i szacunek. Nie tylko u autora książki ale też u wielu innych oficerów oraz marynarzy z nim pływających. Chwalili go i bronili zaciekle przed atakującymi jego stanowisko. Do tego stopnia, że najbliższych mu oficerów przezywano „pretorianami” niczym straż przyboczną rzymskiego cesarza. Zrozumienie postawy tych ludzi, ich zachowań oraz zachowań samego „Znaczy Kapitana” pozwoliło mi ukształtować sposób postrzegania przywództwa i relacji w firmie. Trzeba pamiętać, że przedwojenny transatlantyk to całkiem spora firma (350 pracowników i 800 klientów na pokładzie). Oczywiście, nigdy nie stałem się kimś nawet podobnym do tego bohatera i dobrze, bo nie o naśladowanie a zrozumienie w książkach chodzi! A jeżeli chcecie poznać inny typ zażądania niż u „Znaczy Kapitana” to Karol Olgierd Borchard napisał dla Was inną książkę: „Szaman Morski”.
Książką, która pozmieniała mi najbardziej w życiu, jest cykl wiedźmiński pióra Andrzeja Sapkowskiego. Nie tylko dlatego, że opowiada świetną historię o ponadczasowych problemach. Jak ostatnio gdzieś przeczytałem wiedźmin to taki freelancer-prekariusz ze wszystkimi konsekwencjami tego stanu rzeczy jak np. niepłacący klienci czy przymus ekonomiczny, który skłania go do przyjmowania nieciekawych zleceń. Ta książka pozmieniała mi najwięcej w życiu dlatego, że wydałem na nią pierwsze zarobione pieniądze i poczułem po raz pierwszy autonomię i niezależność, które bardzo mi się spodobały. To upodobanie popchnęło mnie do podjęcia bardzo wielu decyzji, które m.in. sprawiły, że jestem przedsiębiorcą.