Ci z was, którzy mają kilka lat doświadczenia menedżerskiego na pewno kojarzą taką sytuację, która dość często powtarza się na różnego rodzaju zebraniach:
Ty, menedżer: Czy zrobiłeś to, o co prosiłem tydzień temu?
Współpracownik: Niestety nie, nie miałem na to czasu.
Co zrobić w tej sytuacji?
Co zrobić gdy się ona powtarza?
A co, jeśli wydarzy się koszmar menedżera i nierobienie rzeczy na czas (lub, co gorsza: nierobienie ich wcale) stanie się w normą kulturową w zespole? Ten wpis stanowi receptę na to, jak zawrócić jednostki, a nawet całe zespoły, na ścieżkę produktywności.
Rozwiązanie pierwsze: nie robimy nic
To najczęściej stosowane rozwiązanie. Nie zawsze trzeba reagować na to, że ktoś czegoś nie zrobił. Szczególnie w sprawach, mniej istotnych. Nawet najlepsi z nas czasami coś zawalają. Jeśli Twój współpracownik, który nie zawalił niczego od półtorej roku, czegoś nie zrobi – może nie warto zwracać mu uwagi. Może nawet warto okazać mu wsparcie i zapytać czy wszystko u niego OK? Może akurat ma problemy w domu albo się rozchorował. Prosta czynność w postaci przyniesienia komuś herbaty w trudnym momencie może działać cuda na atmosferę w zespole – a poza tym jest po prostu miłym, ludzkim gestem. Uważam, że reakcje menedżerów powinny być zbalansowane. Skrajność w postaci czepiania się wszystkich o wszystko jest tak samo zła jak niezwracanie uwagi nikomu i na nic.
Rozwiązanie drugie: próba wyjaśnienia
Często zdarza się, że gdy pracownik zawali, jego szef pyta:
„Zawaliłeś termin. Dlaczego?”
albo, co gorsza:
„Zawaliłeś termin. Porąbało Cię?”
Zwykle prowadzi to do tego, że pracownik produkuje wiarygodną wymówkę i pozornie obiektywne powody, dla których zadanie nie mogło zostać wykonane. Dzieje się tak szczególnie wtedy, gdy ten dialog odbywa się w obecności innych osób. W takim otoczeniu powiedzenie „Zawaliłem, ponieważ nie chciało mi się pracować” albo „Dwa dni dochodziłem do siebie po wieczorze kawalerskim” naraża pracownika na publiczną utratę twarzy, do czego nie powinniśmy doprowadzać.
Zwykle tak prowadzone rozmowy kończą się na dwa sposoby:
Sposób pierwszy:
Menedżer przez 20 minut walczy na argumenty z pracownikiem i odnosi „zwycięstwo” – często kosztem upokorzenia współpracownika i wyjścia na dupka przed zespołem. Nikt nie wygrywa, za to wszyscy, łącznie z postronnymi obserwatorami, stracili czas i następnego dnia mają znacznie mniejszą ochotę na kontynuowanie współpracy.
Sposób drugi:
Pracownik trafia menedżera wymówką na tyle skutecznie, że wygrywa wymianę zdań. Do zespołu trafia niewypowiedziany komunikat „można nie realizować zadań w terminie, pod warunkiem, że umie się wyprodukować wystarczająco dobrą wymówkę”. W efekcie wszyscy zaczynają poprawiać swoje umiejętności produkowania dobrych wymówek.
Nie idźcie tą drogą. Zamiast tego popróbujcie poniższych sposobów:
Rozwiązanie trzecie: rachunek sumienia
Jeśli mamy dobry zespół, a nie gamoni, którzy migają się od roboty, na ogół jest tak, że zawalone terminy przynajmniej częściowo są naszą winą. Warto w tej sytuacji zadać sobie kilka pytań takich jak:
- Czy pracownik zrozumiał, co ma zrobić?
- Czy zatwierdziłem termin z pracownikiem i upewniliśmy się że jest realny?
- Czy pracownik rozumie priorytet zadania oraz kontekst po co ma coś zrobić, jakie to zadanie ma zależności i powiązania/wpływ na inne rzeczy?
- Czy pracownik został wyposażony w wiedzę i narzędzia do wykonania zadania?
- Czy pracownik wiedział do kogo ma się zwrócić w razie problemów i/lub utrudnień?
- Czy wyjaśniłem, że jeśli termin będzie zagrożony to proszę o informację w tej sprawie z wyprzedzeniem?
Po zrobieniu rachunku sumienia będziemy wiedzieć, co mogliśmy zrobić lepiej tak, by nie powtórzyć swojego błędu w przyszłości.
Rozwiązanie czwarte: przejęcie odpowiedzialności za przekroczony termin
Wbrew pozorom często warto wziąć na siebie odpowiedzialność za sytuację, mówiąc, np.
„Nie dowieźliśmy terminu. Jako menedżer biorę pełną odpowiedzialność za tą wtopę. Nie wiem co nie zagrało. Może były jakieś obiektywne przeszkody. Albo nie zakomunikowałem terminu i sposobu wykonania zadania wystarczająco jasno. Powiedz, co mogę zrobić, żeby taka sytuacja już się nie powtórzyła?”.
W takim scenariuszu dostaniemy informację zwrotną i rozwiążemy problem na przyszłość a przy okazji damy współpracownikom dobry przykład brania odpowiedzialności za wszystko, co nam się przydarza – zamiast tylko za to, co zrobiliśmy (lub nie zrobiliśmy).
W scenariuszu, w którym to nie jest nasza wina i pracujemy w dobrym zespole, w większości przypadków usłyszymy ze strony pracownika coś w rodzaju:
„Nie mogłeś zrobić nic, żeby mi pomóc. To moja odpowiedzialność. Zawaliłem termin, przepraszam. W przyszłości zrobię X,Y i Z, żeby to się więcej nie powtórzyło”.
W takim scenariuszu nie tylko my dajemy dobry przykład – robi to także nasz współpracownik w obliczu wtopy. Tak wygląda początek tworzenia dobrych norm kulturowych w zespole. W takim scenariuszu wystarczy już tylko wyznaczyć bardzo krótki (ale realny) termin realizacji zadania i rozliczyć pracownika z jego realizacji. Co istotne: ten termin wcale nie musi zostać wyznaczony przez menedżera. Najprawdopodobniej powyższy przykład nie powinien zostać zastosowany do spraw naprawdę błahych.
Rozwiązanie piąte, kadrowe
Jeśli ktoś nie zrobił tego, co do niego należy wcale, tzn. nawet nie zaczął zadania – na ogół najlepszym sposobem jest całkowicie zabrać to zadanie tej osobie. Zwykle mamy do czynienia z kimś kto prokrastynuje ten typ zadań, nie ma kompetencji lub miejsca w kalendarzu do ich wykonania.
Jesteś ciekawy wyników współpracy z Casbeg?
W ramach współpracy z zespołem call center Cash Director:
- dopracowaliśmy scenariusze rozmów i skrypty sprzedażowe,
- całkowicie na nowo ułożyliśmy sposób prowadzenia odsłuchów tak, żeby było to efektywne czasowo,
- uprościliśmy i zautomatyzowaliśmy raportowanie.
Odnotowaliśmy:
- 33% wzrost konwersji w przypadku wszystkich partnerów i wszystkich zespołów,
- 186% wzrost konwersji w kluczowej kampanii w pierwszym zespole,
- 66% wzrost konwersji w kluczowej kampanii w drugim zespole.
Oczywiście, powyższe sposoby są dalece niewystarczające dla poradzenia sobie z członkiem zespołu, który regularnie nie realizuje zadań w terminie – ale dla takich ludzi po prostu nie powinno być miejsca w Twojej organizacji. Co więcej, powinno być to oczywiste dla wszystkich na pokładzie. Jeśli masz wątpliwości: wysiłek komunikacyjny na tym odcinku stanowi Twoją odpowiedzialność.
Być może dla części z Was ten tekst stanowi rozczarowanie, ponieważ nie dostarczyłem Wam łatwych patentów na zmianę zachowania innych ludzi. Na tym polega lekcja. Przestań szukać łatwych i dobrze brzmiących, pociesznych rozwiązań. Na ogół mamy na innych znacznie mniej wpływu niż nam się wydaje – możemy jednak w pełni kontrolować to, za co my odpowiadamy.